środa, 18 czerwca 2014

Żłobek





Zo właśnie przeszła swoją pierwszą w życiu rekrutację! I to do tego pozytywnie! Właśnie odnalazłam ją na liście dzieci przyjętych do żłobka! I... No właśnie, i co ja teraz czuję? Hmmm... Nie wiem. Fajnie, bo przecież Babcia już zaraz wraca do Niemiec i  z kimś Zo musi zostać. Taki był przecież plan. Nie fajnie, bo jak ona się tam odnajdzie? 

Czytam w jednym z artykułów: "Psychologowie zalecają, by dziecko do trzeciego roku życia było pod opieką mamy, bo z nią czuje się najbezpieczniej i to jej potrzebuje najbardziej. Ich zdaniem na życie społeczne roczny czy dwuletni maluch nie jest jeszcze gotowy". Fuck, jestem złą matką. Polazłam do pracy za wcześnie.... Na kolejnej stronie widzę jednak zdanie: " Z całą pewnością już dwulatek potrzebuje towarzystwa innych dzieci. Zaczyna uczyć się bawić z rówieśnikami, odnajduje się w grupie. Takiego malca, nawet jeśli mama nie pracuje, dobrze byłoby choć na dwie, trzy godziny dziennie zostawiać w żłobku, żeby pozwolić mu na uspołecznienie. Bo choć dla mamy to wciąż maleństwo, dziecko w tym wieku chce już poznawać świat, a żłobek mu to umożliwia". I bądź tu człowieku mądry.

 Póki co mamy jeszcze dwa miesiące z babcią. Pani dyrektor żłobka zrobiła dziś na mnie pozytywne wrażenie. Miła, uśmiechała się do Zosi, zagadywała. W naszej grupie ma być 17 dzieci i 5 pań. To chyba luksus. Zo da radę- będzie tylko 16 potencjalnych przeciwników do pokonania w walce o zabawki, z której zapewne szybko nie zrezygnuje. I tylko 5 pań, na których wypróbuje swój urok osobisty, z wykorzystaniem wielkich oczu i długaśnych rzęs. Da radę, jestem pewna :)

Nie musi umieć jeść sama, nie musi sikać do nocnika. "Bierzemy wszystko jak jest, a później to się wypracuje"- powiedziała z przekonaniem Pani dyrektor. Musi znać jakieś metody o jakich ja nie mam pojęcia. Póki co, Zosia wytrzymuje próby na nocniku nie dłużej niż 30 sekund ;) Z jedzeniem też nie będzie lekko bo ze swoimi dwoma zębami nie poszaleje. Chociaż chętnie zjadłaby wszystko co zobaczy. 

Rozpoczynamy jednak małe przygotowania na wielkie zmiany. Próby na nocniku już są. Teraz jeszcze tylko dostosowanie do planu dnia jaki będzie w żłobku i nauka samodzielnego jedzenia. O tym jak nam poszło napiszę później.


Ostatnio coraz częściej tęsknię za tym czasem z pierwszych dni razem z Zo, kiedy to dylematem było spać, czy słuchać jak oddycha? Dam radę, to dopiero piąta noc z rzędu - myślałam :D Body na długi rękaw czy krótki- bo niby upał jest ale ona jeszcze taka malutka. To był piękny czas. Perspektywa pójścia do pracy była tak odległa, że aż mglista. A ja czułam się bezpiecznie. Dziś każdy niemal dzień to jakieś zmiany, dylematy.

Z tym żłobkiem też tak jest. Tak było i z powrotem do pracy. Nigdy nie będzie najlepszego momentu. Jeśli coś musi nastąpić, a my nie mamy wyjścia, jedyne co możemy zrobić to szukać plusów sytuacji.  My zdecydowaliśmy się na żłobek, ktoś inny poszuka niani. Jeszcze inna matka zostanie z dzieckiem do czasu przedszkola. Każdy z tych wyborów jest dobry jeśli my sami dobrze się z nim czujemy, jeśli nasze dziecko będzie szczęśliwe. 

Zo, da radę. Jest wystrzałowa, nie boi się innych ludzi, umie walczyć o swoje, wszystkim sprzedaje uśmiechy. Nie przeżywa  zbyt mocno rozłąki z mamą (gorzej mama ;P). Uwielbia tańczyć, ciągle gada i to coraz więcej, zaczyna chodzić. A jeśli tego będzie mało zawsze może ze sobą zabrać swojego kumpla Mania :) Maniek zaprowadzi tam porządek, a co!

3 komentarze:

  1. Zdradź jeszcze jak pozytywnie przejść rekrutację do żłobka, bo ponoć to też nie łatwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Iza, czasami, jak czytam Twoje posty, to jakbym czytała swoje przemyślenia...

    OdpowiedzUsuń

Pages - Menu