czwartek, 26 listopada 2015

Powietrza!




O w d...pe! Jak ja szybko potrafię chodzić! Jak łatwo się idzie nie trzymając nikogo za rękę i nie pchając wózka! Jak przyjemny potrafi być wiatr. Muszę zacząć biegać! O w d..pe! Ja słyszę własne myśli!!! Zdecydowanie, muszę zacząć biegać!- pomyślała dziś Matka spacerując z psem. Jezu, jakie to było przyjemne, mimo ostrzeżeń meteorologów o wichurach. Nie wiem, kto kogo trzymał przy ziemi- ja Mańka, czy Maniek mnie ale daliśmy radę :-)

Muszę zacząć biegać żeby mieć pretekst do wyjścia.  Przynajmniej nie po to żeby schudnąć, bo na to najlepszą metodą znów okazało się karmienie piersią. Ma się to szczęście! Muszę zacząć biegać, żeby usłyszeć własne ja.

Pewnie zastanawialiście się, gdzie się podziewamy przez ostatnie tygodnie? Co się u nas dzieje, że tu tak cicho? Dlaczego nic nie donosimy z frontu? Wciągnęło nas prawdziwe życie. Codzienne życie matki z dwójką małych dzieci. Dodajmy jeszcze szczegół, ale w tej historii najważniejszy- życie matki z dwójką małych dzieci JESIENIĄ.

Takie tam życie, w którym po miesiącu kataru przychodzi tydzień czterdziestostopniowej gorączki. Gorączki, która mija  dopiero po kilku dniach i podaniu antybiotyku. Takie tam życie, w którym pani pediatra na NFZ każe półrocznemu dziecku wykrztusić zalegającą od kilku tygodni flegmę bez leków- bo przecież jest na cycu to sobie poradzi. Takie życie,  w którym dopiero lekarz na wizycie prywatnej stwierdza zapalenie oskrzeli  u Młodszej i zapalenie uszu u starszej. Życie między gorączką, antybiotykiem w strzykawce, z którą biegasz po domu, wymiotowaniem od kaszlu, płaczem od zmęczenia, inhalacjami i próbami wciśnięcia kropli do uszu.... I tylko telefon i bajki. I wieczne: NIEEEEE! Inne to życie od tego z cukierkowych blogów parentingowych. I pewnie nie chce Wam się o nim czytać...

Wciągnęło nas życie w kolejkach do lekarza. W kolejkach, w których stoją matki dzieci bez blogów, ba! bez Internetu zapewne. Za to ze sznurówką w szlufkach, zamiast paska..... I one nie wrzucą do swych postów pięknych zdjęć ze swoich katalogowych domów, a ich dzieci nie będą biegały w ubrankach od polskich projektantów, ich dzieci nie mają na sobie zapewne nawet ubranek z sieciówek,.. I ja i one stojąc w tych kolejkach miałyśmy łzy w oczach. I tysiąc myśli w głowie.,

Tego posta piszę od kilku tygodni, Od kilku tygodni jestem pielęgniarką, służącą, nosidełkiem, czasoumilaczem, kucharką według upodobań... Tylko sobą nie jestem. 

Podobno dziecko chodzące pierwszy rok do przedszkola może chorować jedenaście razy... Podobno to normalne... Moje chorują do potęgi drugiej.  Trzy przeziębienia w dwa miesiące. Gonimy statystkę. Idziemy na rekord.

Pages - Menu