Jestem pewna, że jestem dla Zosi taką mamą jaką jestem, dzięki mojej mamie. To moja mama nauczyła mnie kochać, pokazała świat, nauczyła czytać i recytować wiersze. To dzięki temu jakie ja miałam dziecństwo, wiem jakie chce stworzyć dla Zo. To mama zawsze była z nami w domu, śpiewała piosenki, które ja dziś z radością wyśpiewuję w głos. To mama smażyła placuszki i naleśniki z twarogiem, które dziś robię i ja, i które pokochała moja Zo.
Mama wychowała naszą trójkę. W moim wieku miała już nas troje! Po nas zajmowała się jeszcze dwiema dziewczynkami, które pokochał cały nasz dom. To właśnie wtedy nauczyłam się chyba najwięcej o opiece nad maluchem- znów patrząc na mamę.
Dziś, kiedy ja wróciłam do pracy to moja mama zajmuje się Zosią.
Co na to Zosia?
Zachwycona. Od pierwszego dnia została z Babcią bez jednej łzy. Tak jest do dzisiaj. Chyba cieszy się, że Babcia jednak nie jest płaska- bo do tej pory rozmawiała z nią codziennie na Skype ;) To babcia nauczyła ją robić PAPA! i KOCI KOCI ŁAPCI. Bawią się razem świetnie, spacerują, śpiewają, wcinają zupę z makaronem. Jestem pewna, że tylko dzięki temu nie przepłakałam pierwszego tygonia w pracy. Zdecydowanie łatwiej zostać dziecku z kimś kogo zna :)
Są jeszcze inne plusy. Babcia jest u nas wcześnie rano. Ja mogę szykować się do pracy- z nianią nie byłoby tak łatwo. Babcia nie ma co robić kiedy Zo śpi, więc codziennie gotuje nam obiady :) Ma kategoryczny zakaz sprzątania, ale czasem nie może się opanować i wszystko uprasuje.
Przekonałam się, jednak że są i minusy tej sytuacji. Było mi trochę przykro kiedy wracałam, a Zo jakby nie zauważała mojego pwrotu. Czułam się niepotrzebna kiedy Babcia zostawała u nas na cały dzień i nawet po moim powrocie zajmowała się Zosią. Czułam się zepchnięta na boczny tor. Na szczęście po tych kilku tygoniach sytuacja się poprawiła. Wypracowaliśmy kompromis :) Babcia jest u nas tylko do mojego powrotu, a potem zostajemy z Zo same i szalejemy w najlepsze :)
Jak w każdej sytuacji potrzebny jest umiar. Babcia rano, Mama po południu- a Bobas przeszczęśliwy!
Nam właśnie tego kompromisu brakuje. Babcia u nas jest od poniedziałku do piątku. Ale po pracy ja staram się ją zepchnąć na boczny tor i jestem samolubem wobec Babci - syna nie daję jej dotknąć :P
OdpowiedzUsuń