16.37 a ja nadal widzę OBI... Szybciej.
Szybciej. Tracę życie stojąc w korku. Pięć kilometrów. Tyle brakuje mi
do dojechania do przedszkola. Mało, ale zważając na wszystkie samochody,
które od kilkunastu minut przejechały może 20 metrów DUŻO. Za dużo...
Rozglądam się dookoła i widzę te znudzone twarze. Każdy pewnie myśli to
co ja. Gdyby nie Adel, przestałabym chyba oddychać
z nerwów....
16.55
z nerwów....
16.55
- Mamusiu!! Byłam dziś dzielna! I zobacz była Galaretka!
Jak dobrze, nad galaretką siedziało jeszcze kilkoro dzieci. Gdzie są pozostałe? Jakim cudem ich Rodzice odebrali je wcześniej?!
17.15
- Mamuniu!!!!!!!!!!!!! Ręce, ręce! Bożenka idzie domu! Dała Mambę! Mamuniu, opa!
Torba,
płaszcz, buty. Jeszcze ręce. Powinnam myć ręce zanim wejdę do domu.
Potem są już zajęte noszeniem obu Panienek. Przytulanie, buziaki i
zabawa. Potem wspólne oglądanie "Meridy", która chyba od miesiąca jest
naszym hitem. Jeśli Olunia nie będzie się kleić i bezustannie przytulać
poukładamy puzzle, zrobimy imprezę w drewnianym domku dla lalek i może
jeszcze wspólnie narysujemy tatę i Zosię idących na spacerek. Jeszcze
obiad. Dlaczego codziennie nie chce ugotować się sam? Wieczorne
gotowanie zupy na jutro to już prawie zwyczaj.
19.05
19.05
-
Dzień dobry dziewczynki! - powie przystojny, wysoki brunet. Odłoży
swoją torbę, zdejmie kurtkę
i odsłoni tę ładną, drogą marynarkę i nienagannie wyprasowaną koszulę. Puści ten swój uśmiech, niestety w ostatnich latach zarezerwowany dla grupy 0-3 ;)
i odsłoni tę ładną, drogą marynarkę i nienagannie wyprasowaną koszulę. Puści ten swój uśmiech, niestety w ostatnich latach zarezerwowany dla grupy 0-3 ;)
- Tatulek! Tatuuuuuś! Dadindżek!!!
Obie rzucają mu się na szyję i w tym samym czasie wykrzykują:
- Do góry, podrzuć do góry! Oluni kolej! Oluni!
Szybka
kolacja, chwila rozmowy i kąpiele. Koło z Zygzakiem McQeenem i kubeczek
na wodę znów zrobią frajdę na jakieś 20 minut. Porozmawiamy potem, jak
Dziewczynki zasną. Około 23.00 śpi już cała ekipa. Cała super czwórka.
Porozmawiamy jutro.. Jutro będzie czas.
***
***
Czas. Z
jednej strony niby w życiu jest czas na wszystko. Z drugiej bezustannie
nam go brakuje... Cztery miesiące temu byłam pewna, że to już najwyższy
czas żeby iść do pracy. Niczego nie byłam tak pewna jak tego, że jeśli
nie wyjdę z domu- zwariuję. Dziś, codziennie walczę z wyrzutami
sumienia, że zrobiłam to za wcześnie... Kto powie mi jak znaleźć balans?
Kto powie, który wybór jest lepszy? Idealny obraz domu z mojego
dzieciństwa, gdzie mama była w domu, czy dom dzisiejszy gdzie mama
i tata pracują, a dla dzieci to normalne..
***
i tata pracują, a dla dzieci to normalne..
***
- "Królu mój", Mamuniu, królu mój, zaśpiewaj Oluni.. Śpi. Wtulona. Spokojna, bezpieczna.
Śpij Klusko. To nasz czas.