środa, 24 września 2014

Poznań miasto know how








Przychodzi do Matki Pan Tata i mówi:
- Kochanie dostałem awans.
- Super, gratuluję!
- Ale musimy się przeprowadzić... ( tu chwila ciszy) do Poznania.

Choć Matka znana jest z tego, że ciągle coś mówi, w tamtej chwili zaniemówiła. Przez głowę przeleciało jej mnóstwo pytań: Ale jak to? Przecież w Olsztynie mam pracę, dopiero do niej wróciłam? Przecież tu mamy rodzinę? Przecież tu mamy mieszkanie? Przecież tu znamy wszystko! 

Właśnie, pomyślała Matka za kilka dni. Przecież Olsztyn znam od podszewki, wiem o nim wiele, jak nie wszystko. Wiem co się dzieje, a czego nadal brakuje. Wiem, gdzie są ciekawe miejsca i te mniej ciekawe też. Wiem jakie to miasto daje możliwości, a jakich niestety nie... 
I wtedy podjęłam decyzję: Jedziemy. 

Pan Tata, w którego wtulała się wieczorną porą Matka, objął ją mocno (kocham to, że przy nim nadal jestem mała i mogę ukryć się w objęciach :))  i powiedział wtedy:
- Dziękuję, gdybyś powiedziała, ze nie chcesz, nigdy bym tej propozycji nie przyjął. Jeśli coś robimy to tylko RAZEM. 

Pokochałam go w tej chwili jeszcze mocniej. 


 Pan Tata już od kilku dni urzęduje w naszym nowym mieszkaniu koło Starego Rynku. Tak, będziemy miały z Zo super bazę wypadową :) Matka nadal pracuje, do wtorku. A po pracy pakuje kartony. I ma kolejną refleksję- nie kupujmy tylu ubrań, gadżetów, pierdołek... Ile ja tego mam! O dziś we wszystkim panuje MINIMALIZM.

W życiu jest jak w kalejdoskopie, życie nas zaskakuje- dlatego jest takie piękne. Bo wiecie, wracając do pracy miałam plan przynajmniej na najbliższe dwa lata. Pracuję, Zo idzie do żłobka, Pan Tata robi to co robi, a za jakieś dwa lata staramy się o rodzeństwo dla Małej.
I znów będę w domu. A tu masz! 

Nie boję się tej zmiany, patrzę na nią jak na szansę. Z różnych powodów nie poszłam na studia do dużego miasta daleko od domu. Los dał mi szansę przekonać się jak to jest :) Wykorzystam ją jak najlepiej. Kto wie, gdzie będziemy za kilka lat?  

Dziś wiem, że wszystko się może zdarzyć :) W ostatnim czasie dostałam jeszcze jeden prezent od losu ale o tym  za jakiś czas :P Póki co, operacja pakowanie trwa!

PS. Zosia od kilku dni powtarza swoje imię! Zosia w jej wydaniu brzmi przesłodko!


poniedziałek, 1 września 2014

I mamy jesień!





Dzieje się u Matki, oj dzieje! Ostatnie tygodnie znów uświadamiają mnie, że w życiu nie wszystko idzie zgodnie  z planem jaki sobie ustaliliśmy. Często nas coś zaskakuje, ale o tym później. 

Niestety, nie wiem kiedy skończyło się lato. Z latem to tak jest, że przychodzi zawsze zbyt późno i zbyt szybko się kończy. (Nigdy nie przestanę marzyć o mieszkaniu w Grecji!) Tego lata Zosia zaczęła chodzić i mówić Mama. Tego lata codziennie chodziłyśmy na lody o smaku słonego karmelu i pokochałyśmy poranki z Calimero ;)

Mała Zo ma już 15 miesięcy i uwielbia rządzić. Pierwsze jesienne dni spędza u babci w ogrodzie, gdzie wspólnie z Nastką poznaje każdy zakamarek. Nic to, że Nastka nie wytrzymała naporu i upadła dociskana palcem w brzuszek, na którym ma Hello Kitty. Przecież dopiero się uczę dzielić zabawkami. Póki co najlepiej gdybym bawiła się wszystkimi na raz.

Kiedy są razem naprawdę jest zabawnie. Ostatnio nawet podały sobie ręce i dały buziaki- sukces. Wiem, że będą dobrymi siostrami. Dajmy im tylko trochę czasu. A Nastce jeszcze kilka lekcji z samoobrony :)




Zosia biega (tak, umie już biegać!) w niebieskich gumakach i kamizelce, a Matka wyszukuje jej jesienne rarytaski na allegro. Nadchodzi zmiana garderoby ;) 




Pages - Menu