czwartek, 30 października 2014

I'm gonna be a big sister!




Możemy się Wam już chyba pochwalić kolejną wielką zmianą w naszym życiu :) Tak jakby ślub i przeprowadzka to było zbyt mało. No ale tak to już u nas jest, ze jak się dzieje to duuużo. Matka niestety nie zagląda tu ostatnio zbyt często, bo chyba straciła zdolność organizacji czasoprzestrzeni. A wszystko przez to, że jest w ciąży! Trzynasty tydzień już (albo i dopiero) leci. Bobo vol 2 machało nam ostatnio z brzucha :) Póki co wszystko jest ok i oby tak dalej!

Jak to jest być w ciąży po raz drugi, mając Zosię? Cudownie :) I zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Oczywiście nie ominęły Matki całodniowe mdłości tak jak i z Zo. Ale spoko, trwały tylko trzy miesiące i już chyba o nich zapominam :P Poza tym, tym razem nie obowiązują zasady: dużo spać, odpoczywać, jeść, nie biegać, nie dźwigać, nie nadwyrężać się. Codziennie staję przed dylematem: co zrobić podczas zosiowej drzemki?  Sen, prysznic, mycie i układanie włosów. czy ogarnianie mieszkania? Jeśli wygra sen, reszta czeka na kolejną drzemkę, a trzeba jeszcze coś sobie ugotować :) 
Dlatego zazwyczaj sen musi poczekać... I wieczorem, tak koło 19:00 Matka upycha w oczy zapałki żeby jeszcze trochę wytrzymać. Dziesięć razy dziennie powtarza sobie w myślach: miałaś nie brać jej na ręce! Tylko jak tu z Zo nie zatańczyć kiedy patrzy tymi wielkimi oczami kota ze Shreka? Jak nie nieść jej ze spaceru kiedy nie chce ruszyć z miejsca? Póki co ona wygrywa, a Bobo vol 2 dzielnie siedzi w brzuchu.  Co do brzucha- faktycznie mam wrażenie, że rośnie szybciej! 

Same w wielkim mieście staramy się nie dać mojemu zmęczeniu i jesieni. Także liczymy na wyrozumiałość :) Za jakiś czas ogarniemy sytuację i będziemy tu częściej! Co nowego poznańsko? Wiemy już gdzie jest czeska knajpa z dobrym żurkiem, wiemy gdzie serwują smaczne lody własnego wyrobu i jak piekny jest barokowy Kościół na Starym Rynku. Dziś spacerowałyśmy przy Starym Browarze, który jak się okazuje jest 10 minut drogi od domu. Faktycznie wygląda całkiem ładnie. Codziennie poznajemy coś nowego, codziennie przekonujemy się jak wiele jeszcze przed nami :)

niedziela, 19 października 2014

Sposób na sen



" Pewnie wiedziałaś, zanim założyłaś rodzinę, że brak snu ma fatalny wpływ na funkcjonowanie rodziców. Na szczęście ten okres w życiu nie trwa długo: po pewnym czasie dziecko dorasta i dobrze sypia. i tej prawdy musisz się trzymać". Tak zaczyna się książka, którą Matka Pracująca przeczytała właściwie jednym tchem. Książka trafiła do niej nie bez powodu. Ale od początku.

Kiedy Zo była maleńka po kąpaniu i karmieniu szczelnie owinięta w rożek zasypiała sama w łóżeczku już koło 19:00. Przez pierwsze miesiące to ja budziłam ją w nocy na karmienie co kilka godzin. Kiedy skończyła trzy miesiące przesypiała już całe noce. Dziecko Anioł :) W czwartym miesiącu dostała kolki i przez miesiąc usypiała po kilku godzinach płaczu w moich ramionach. Potem znów uczyliśmy się usypiania w łóżeczku. No ale wtedy usypiała już jakoś po 20.00 Przez ostatnie miesiące stała się jednak miłoścniczką długich wieczorów. Usypiała dobrze po 23.00, a ja padałam na twarz. Zdeterminowana postanowiłam znaleźć sposób na szybsze usypianie.

W teorii nie jest to trudne, chociaż przekłada się na styl wieczoru całej rodziny:
- godznę przed kąpielą  nie oglądamy telewizji, 
- przygaszamy światło,
- nie rozbawiamy bobasa, itd., itd,,

No jakby to ująć- Bobasowi się te zmiany nie spodobały, co dawał nam głośno do zrozumienia. I wtedy dostałam "Sposób na sen" Rachel Waddilove. Nie lubię poradników, nie czytam ich zbyt często, ale ta książka pokazała mi jak wiele składa się na czas zasypiania Bobasa. 

Do tej pory Zosia budziła się koło 7:00. Pierwszą drzemkę miała koło 10:00 lub 11:00. Potem spędzałyśmy czas na dworze, gdzieś do 16.30. Ostatnia drzemka, trwająca nawet dwie godziny zaczynała się więc koło 17:00. I jak się okazało stąd nasze wieczorne kłopoty. Od kilku dni działamy wg planu z książki. Pierwszego dnia, po kąpieli, butli już w sypialni, przy zgaszonym świetle i po pół godziny śpiewania kołysanek Zosia usnęła o 20.30! Wstała potem o 7.30 i o 10.00 położyłam ją nakolejną drzemkę. Do 14:00 się bawiłyśmy, spacerowałyśmy i o 15:00 znów drzemka. Póki co kładę się z nią i śpiewam. Potem przekładam do łóżeczka. Wczoraj po takim dniu wg planu, udało nam się ją połozyć o 21:00. Zobaczymy jak dzisiaj :) 

Chyba odzyskujemy wieczory dla nas! Fajnie :)
"Sposób na sen" polecam wszystkim rodzicom, którzy mają z tym problem. Książka analizuje dzieciaki od niemowląt do piątego roku  życia. Mi pomogła, może i Wam się uda!

czwartek, 16 października 2014

Dziś są moje urodziny




Tak, dziś Matka Pracująca świętuje urodziny! Och, jak inne są to urodziny od tych z czasów "nie bycia matką". Nie było toastów, nie było tortu (była domowa szarlotka babci!), imprezy też nie było jako takiej. 

Nie było w sumie na to ani czasu, ani sposobności. Bo powiem Wam moi mili- fajnie czytać życzenia urodzinowe na fb. Fajnie. Tylko Matka jest staromodna i dla niej fajniej by było poczuć uścisk ręki... Szkoda, że nawet Ci najbliżsi nie znaleźli czasu... Matka nie jest zła, nie. Smutna trochę.

Wieczorem Matce nawet łezka pociekła. Ale nie z powodu takich zwyczajnych urodzin. Historia jest bardziej skomplikowana. Wczoraj w nocy Matka dokonała odkrycia! Mianowicie: Da radę nucić milionową kołysankę, trzymając Bobasa w pozycji siedzącej (TYLKO- leżenie o trzeciej nad ranem boli!)i jeszcze zajadać przy tym suchy chleb. Da radę! Wczorajszej nocy ból wychodzących trójek nas pokonał... 

I dziś, w moje urodziny, kiedy śpiewałam Zosi kolejny raz:
"Królu mój, ty śpij, ty śpij a ja,
Królu mój, nie będę dzisiaj spać
Kiedyś tam będziesz mieć dorosłą duszę,
Ale dziś jesteś mała jak okruszek, który los zesłał nam...
Przypomniałam sobie, że kiedy byłam dzieckiem Mama zawsze śpiewała mi do snu, i zawsze piekła pyszny tort :) 
Ciekawe, czy Zosia zapamięta te wyjątkowe, wieczorne chwile... W sumie, odkąd mam Zosię urodziny obchodzę codziennie!

wtorek, 7 października 2014

Turystki




- I jak, jak wam się podoba? Jak Zosia w nowym mieszkaniu? Jak wam bez nas, tęsknicie? - takie telefony odbieramy codziennie. Fajnie, że jeszcze dzwonią. Oby jak najdłużej :) Stało się, Początek października był, nadal jest, początkiem wielkich zmian w naszym życiu. 

Pierwsze rozpakowane kartony to te z zabawkami. Pierwsze skręcone meble to łóżeczko i krzesełko do karmienia. Dzięki temu Zosia czuje się chyba najbardziej "u siebie". Biega po mieszkaniu z wózkiem sklepowym, w Parku Cytadela gra w piłkę, a na Starym Rynku gania gołębie. Jest szczęśliwa. Od wczoraj jeszcze bardziej, bo kurier dostarczył wysłaną przez ciocię Edycię myszkę. Tak, zapomnieliśmy przytulanki! 

Jak się tu czujemy? Jak turyści. I pewnie tak będzie jeszcze przez długi czas. Każdy spacer to nowa, nieznana jeszcze trasa. Każde miejsce jest nowe. Ale my lubimy odkrywać :)


Kiedy powiedziałam koledze z pracy, że wyprowadzam się do Poznania, i że planuję początkowo zostać z Zosią w domu zapytał: Czy ty się nie boisz, że zasiedzisz się w domu? I że potem to już wszystko stracisz, kariera ci przeleci?

Od wczoraj czytam wpisy spowodowane informacją o śmierci Anny Przybylskiej. Czytam je i prawie płaczę... I właśnie tak sobie myślę, że nie boję się, że coś stracę spędzając czas z moim dzieckiem. Ja się boję co by było gdyby tego czasu miało zabraknąć...

Wcale nie tak dawno temu uczyłam się funkcjonować jako Matka Pracująca. Przez te kilka miesięcy widziałam jak czas nieubłaganie pędzi. Jak Zosia rośnie prawie obok. Dziś, w nowym mieście uczę się na nowo organizować czas Matki w domu. Bawimy się, śpiewamy, tańczymy. Godzinami spacerujemy, póki jest taka ładna pogoda. Ktoś mnie spytał: Po co tak szalejesz, przecież Zosia i tak nie będzie tego pamiętała, przecież jest zbyt mała żeby to wszystko rozumieć. Bzdura! Jestem pewna, że wszystko to co robimy razem przekłada się na to jaka już jest Zosia i jaka będzie kiedyś. I mam zamiar wykorzystać jak najlepiej każdy nasz wspólny dzień!

Pages - Menu