czwartek, 17 lipca 2014

Coffe is the elixir of life





Matka ma dziś w oczach piach, duuużo piachu... Musi go jakoś odgarnąć i wcisnąć w jego miejsce zapałki. Wczoraj,  służbowo objadała się przesmaczną rybą, czarnym ryżem i jeszcze jakoś zmieściła bezę z mascarpone (po 21:00!), dziś marzy o drzemce.

Służbowym zadaniem Matki jest obecnie zorganizowanie konferencji na blisko 200 osób, ważnych osób. Służbowo Matka zwiedziła  Zamek w Lidzbarku (szczerze polecam! Piękne wnętrza i ciekawe wystawy sztuki), posłuchała organów w Świętej Lipce i uciekała przed komarami w Łężanach. Poznała świetnych ludzi z pasją i bardzo dobrze się bawiła. Dzień zakończyła wspomnianą wcześniej kolacją.

Jednak, kiedy ma się Bobasa dzień wcale nie kończy się po powiedzeniu "Do widzenia!". O nie. To byłoby zbyt proste. Zo spędziła ten dzień z Babcią (dzięki, Superiorze za Babcię!). Kiedy Matka wróciła Mała spała w łóżeczku. Godzinę od zamknięcia oczu Matki, Zo zauważyła, że mama jest obok i postanowiła się nią nacieszyć przez jakieś półtorej godziny. Potem o piątej była już wyspana i do 6.30 biegała z prezentem od Matki :)


Bycie Matką Pracującą jest fajne, lubię moją pracę. Tylko jeszcze muszę polubić kawę, bo bez niej będzie ciężko. Od chwili urodzenia Zosi mottem Matki jest, to że "SEN JEST DLA SŁABYCH", tego się trzymajmy :)


Wpadło w ucho: 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pages - Menu