niedziela, 22 lutego 2015

Kochanie, mama musi jednak wziąć jeden dzień wolnego...







- Kochanie, mama musi wziąć jednak jeden dzień wolnego - która z Was nie śmiała się oglądając reklamę jakiegoś tam środka  na przeziębienie, kiedy mała księżniczka z wrażenia upuszcza na podłogę swoją różdżkę? Ja nawet rechotałam! 

Matka już się nie śmieje, nawet nie uśmiecha. Mała Zosia nie ma co prawda różdżki i upuszczając ją nie trafiła ostrym końcem w oko matki, nie,  ale przez ostatnie dwa tygodnie opanowała taktykę wymuszania płaczem do perfekcji. I nauczyła się jeszcze całkowicie przyklejać do Matki. Matki, która drugie dziecko nosi w brzuchu bezustannie. Na brzuchu, jak się okazało, było jeszcze duuuużo miejsca dla Zosi. 


Do tej pory gdy ktoś mówił matce, że jego dziecko jest chore nie brała tego jakoś bardzo do siebie. Współczuła, oczywiście, ale dziś wie, że nie tak bardzo jak powinna! To była pierwsza nasza choroba w życiu. Zosia z gorączką, jak tykająca bomba, która nie znosi sprzeciwu i płacze o byle co, całymi dniami przyklejona do matki. Do tego znudzona wszystkim co ją otacza. Kaszląca w nocy, pod nadzorem czuwającej matki oczywiście, bojącej się, że Mała udusi się tym, co próbuje wykasłać. 

Do tego wszystkiego, Matka również postanowiła pochorować. Trzy dni cierpiała katusze próbując połknąć ślinę. Poddała się po kolejnej bezsennej nocy i zjadła antybiotyk. Ostatnie dwa tygodnie zepsuły wychowawcze starania Matki i wie, że to się na niej zemści. Chcąc wypić choć raz dziennie ciepłą herbatę, albo pomęczyć zupę przez słomkę pozwalała oglądać Zo filmiki na YouTube, włączała bajki na Disney Junior i dawała Kinder jajka. Zosia była zachwycona :) Tylko teraz chce tak mieć nadal. Najbardziej nieedukacyjny tydzień za nami. Przed nami powrót do dawnych zasad. Bolesny, jak już widzę. No ale, mam już siłę do walki- angina zwalczona! Siła się przyda, bo od poniedziałku wracamy do Klubu Malucha. Będzie ciężko.


 Gdyby nie Babcia HERO- matka umarłaby chyba już  w zeszły worek. 

Tak, Babcia uratowała sytuację. Bo jak byście nie wiedzieli, najlepiej choruje się mając obok mamę. Wiedziała o tym Zosia nie odstępująca mnie na krok, wiem o tym i ja, której mama przyjechała bez zastanowienia z Niemiec. Przez tydzień gotowała, piła z Zosią caffe 20 razy dziennie z plastikowej, różowej filiżanki, wyprowadzała psa i "w wolnych" (jak to sama nazwała) chwilach myła jeszcze okna i prasowała.... Kto ma szczęście mieć obok siebie mamę wie, że jej nic nie zastąpi. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pages - Menu